We wrześniu tego roku zaczęła się przygoda mojego życia, którą jeszcze dwa lata temu uznałabym za niemożliwą. Ale niemożliwe nie istnieje! Obecnie studiuję Mathematics with Business Management na University of Birmingham.
Cały mój pobyt tu jest zupełnie wyjątkowy i jestem przekonana, że Twój też taki będzie!
U mnie niekonwencjonalnie od samego początku. Po pierwsze, nie przyleciałam tu samolotem, lecz przyjechałam autobusem, ponieważ mogłam zabrać więcej bagażu za niższą cenę. Muszę przyznać, że 29 godzin w autokarze tylko tak źle brzmi. Po drodze poznałam wielu Polaków pracujących w UK, z którymi wymieniłam się mailami i z którymi nadal mam kontakt.
Mieszkam w akademiku. Mieszanka kulturowa jest i to znaczna, czasem nawet wybuchowa, ale przynajmniej nie jest nudno. To właśnie tu byłam świadkiem otwierania puszki konserwowej za pomocą tasaka. Takiego widoku w Polsce bym raczej nie miała. ?
Właśnie, jeśli chodzi o porównanie z Polską… Studia wyglądają tu inaczej, zupełnie inne podejście – indywidualne do każdego studenta. Większy nacisk położony jest na pracę własną, zajęć na uczelni mam tylko 18 godzin w tygodniu, choć niektóre kierunki mają ich dużo mniej (np. historia – 8 godzin). Jednak nie oznacza to, że nie ma wsparcia ze strony uczelni. Jest i to większe niż zazwyczaj w Polsce. Mam swojego tutora, a także możliwość korzystania z pomocy uczniów postgraduate podczas support classes.
Oczywiście nie samą nauką człowiek żyje. Na mojej uczelni funkcjonuje ponad 250 różnych societies. Jestem w Polish Society, gdzie poznałam moich rodaków na emigracji. Polish Society organizuje różne imprezy (np. Vodka tasting), ale także tradycyjne polskie eventy, takie jak lepienie pierogów czy wspólna wigilia.
Jak już się pouczymy, wybawimy, to przyjdzie czas na sport. Różnorodność jest naprawdę niewyobrażalna. Od snookera przez windsurfing i Jiu Jitsu po skakanie na trampolinie. Osobiście wybrałam koszykówkę i drużyna jest naprawdę wspaniała.
Wyjazd do UK to także poznanie wielu nowych ludzi i innych kultur. Można mieć do tego tematu tradycyjne podejście i chodzić na eventy lub imprezy albo na przykład skręcić kostkę (tak, to ja…) i wówczas poznać ludzi, którzy zaoferują pomoc poprzez poniesienie plecaka na drodze z uniwersytetu. Oba sposoby skuteczne, chociaż tego ostatniego za bardzo nie polecam. Jednak dzięki niemu wiem jak tu funkcjonuje służba zdrowia i muszę przyznać, że naprawdę o niebo lepiej niż w Polsce.
Tak wygląda właśnie moja przygoda z Wielką Brytanią, tutejszymi studiami i życiem. To wszystko jest na wyciągnięcie ręki, wystarczy tylko trochę się postarać.